Drugi obieg informacji - choroba komunikacyjne nie tylko w korporacjach
3 miesiące temu

Drugi obieg informacji

Czym jest drugi obieg informacji? Wszystkim tym, co nie pada na spotkaniu, a wszyscy o tym wiedzą; tym co nie trafiło do raportu, a zespół tym żyje; nie zostało oficjalnie powiedziane, ale wpływa na decyzje, morale i rezultaty. Drugi obieg to nic innego, jak kuchnia, kuluary, slack po godzinach czy rozgrzany telefon. Czasem to wentyl bezpieczeństwa, ale najczęściej objaw choroby komunikacyjnej, która z czasem rośnie, jak rak.

Co wywołuje tę chorobę?

Oto najczęstsze powody:

Oficjalna komunikacja je niepełna lub po prostu nieprawdziwa.
Liderzy często są przekonani, że „lepiej powiedzieć połowę niż za dużo”, albo że „jeszcze nie czas, żeby mówić wszystko”. W efekcie zespół otrzymuje szczątkowe informacje – bez kontekstu, bez odpowiedzi na pytania, bez wyjaśnienia „dlaczego”. A tam, gdzie nie ma pełnej wersji rzeczywistości, ludzie dopisują sobie własną. I zwykle jest ona znacznie bardziej negatywna niż prawda. Uciekają w przypuszczenia, podejrzenia i domysły, które potem karmią drugi obieg.

Brak przestrzeni na szczerą rozmowę.
Są spotkania, ale nie ma rozmowy. Są zebrania, ale nie ma pytań. Nikt nie mówi wprost, bo albo nie ma odwagi, albo nie ma gdzie. Kiedy na każdym zebraniu króluje pozór zgody, a każde „ale” kończy się wycofaniem lub reakcją defensywną lidera – zespół uczy się mówić to, co się opłaca, a nie to, co się naprawdę myśli. Ludzie przestają zabierać głos w oficjalnym kanale, bo wiedzą, że i tak nic nie zmienią. Za to w kuchni, windzie i wiadomościach prywatnych – mówią wszystko.

Brakuje zaufania i bezpieczeństwa.
Jeśli ludzie nie wierzą, że mogą powiedzieć coś wprost i nie zostaną za to ukarani, przemilczą. Zamiast rozmawiać z liderem – rozmawiają o liderze. Zamiast powiedzieć coś zespołowi – piszą o tym na Slacku prywatnie. Drugi obieg jest często sposobem na rozładowanie napięcia, którego nie da się wypowiedzieć oficjalnie, bo nikt nie stworzył do tego warunków. Brak zaufania zamienia komunikację w teatr. A teatr zawsze generuje kulisy.

Liderzy udają, że wszystko działa.
Kiedy lider z premedytacją omija trudne tematy, nie przyznaje się do wątpliwości i trzyma się narracji „wszystko jest pod kontrolą” – zespół zaczyna czuć, że gra toczy się na dwa fronty. Że to, co mówi lider, nie jest tym, co naprawdę się dzieje. I że lepiej zaufać temu, co się dzieje między wierszami niż temu, co pada na spotkaniu. W takich warunkach drugi obieg staje się nie tylko naturalny – on się staje konieczny, żeby ludzie mogli funkcjonować w rzeczywistości, a nie w oficjalnej wersji rzeczywistości.

Konsekwencje to brutalne uderzenia w skuteczność, zaufanie i autorytet w organizacji.

Sabotaż decyzji.
Decyzja zapada na spotkaniu, ale wykonanie rozjeżdża się w terenie. Ludzie słuchają, kiwają głową… a potem robią po swojemu. Dlaczego? Bo nie zgadzają się, nie rozumieją, nie wierzą – ale nikt tego nie powiedział na głos. Zamiast otwartej rozmowy mamy pasywny opór, ukryte niezadowolenie i ciche sabotowanie wdrażanych zmian. To nie zawsze wygląda jak bunt – czasem to po prostu przeciąganie terminów, ignorowanie ustaleń lub bierne przyzwolenie na bylejakość. Efekt? Decyzje są martwe, zanim trafią do realizacji.

Spadek zaufania.
Kiedy wszyscy wiedzą, że prawdziwe rozmowy toczą się poza oficjalnym kanałem – przestają ufać sobie nawzajem. Nie wiesz, kto z kim naprawdę rozmawia. Kto wie więcej niż powinien. Kto manipuluje narracją, a kto siedzi cicho z wyrachowania. Ludzie zaczynają zakładać, że „na oficjalnym to jedno, a po godzinach to drugie”. Zamiast współpracy pojawia się ostrożność. Zamiast otwartości – polityka. To nie tylko niszczy morale. To sprawia, że nikt nie wie, na czym naprawdę stoi.

Dezintegracja zespołu.
Drugi obieg dzieli. Dosłownie. Tworzą się mikrogrupy: ci, którzy „wiedzą więcej”, ci, którzy „nie pytają” i ci, którzy „się nie odzywają”. Informacja staje się walutą. Komunikacja przestaje być narzędziem współpracy, a zaczyna być narzędziem wpływu. Efekt? Zespół, który przestaje być zespołem. To już nie wspólnota celów, tylko układ sił. A w takim układzie nikt nie czuje się bezpiecznie, więc nikt nie daje z siebie 100%.

Lider traci autorytet.
Najgorsze w drugim obiegu jest to, że lider przestaje być źródłem prawdy. Przestaje być tym, kto wyjaśnia, prostuje, prowadzi. Staje się figurą symboliczną – przemawia, ale nikt go nie słucha. Ludzie zaczynają traktować jego komunikaty jak PR, a nie realne sygnały. I nawet jeśli później mówi coś ważnego – nie trafia to już do ludzi. Bo stracił wiarygodność. A lider bez wiarygodności to tylko funkcja, nie autorytet.

Drugi obieg informacji to nie plotki.

To objaw, że Twoja firma mówi oficjalnie jedno, a żyje czymś zupełnie innym.

  • Jeśli na spotkaniach wszyscy kiwają głową, a potem robią po swojemu – to nie masz kultury. Masz teatr.
  • Jeśli ludzie boją się powiedzieć prawdę – to nie masz komunikacji. Masz milczenie w kostiumie współpracy.
  • Jeśli decyzje zapadają oficjalnie, a rozbijają się po kątach – to nie masz wdrożenia. Masz sabotaż.

I to się nie zmieni samo. Ale może się zmienić z moją pomocą. Pomagam firmom nazywać rzeczy po imieniu, budować odwagę w komunikacji i rozbroić drugi obieg zanim rozwali zespół od środka.

Nie robię szkoleń z uśmiechami. Robię robotę, po której ludzie wracają do mówienia wprost – nie po cichu.

Pomagam budować liderów, a liderom pomagam budować zaufanie.
Wspieram w budowaniu kultury dzielenia się… porażką, a liderów w wyciąganiu wniosków i podnoszeniu się po porażce.
Pokazuję wartość przyjmowania odpowiedzialności i sposoby na wywieranie wpływu na zespół.

Napisz. Porozmawiajmy, co naprawdę dzieje się po zebraniu w Twojej firmie. Bo to właśnie tam – po spotkaniu – widać, ile warta jest Twoja kultura.

Porozmawiajmy przy kawie

Zostaw swój numer!
Oddzwonię najpóźniej w kolejnym dniu
i porozmawiamy.

Możemy też
spotkać się on-line

Obowiązują: polityka prywatności
oraz regulamin

Marcin Kot zaprasza na kawę