
Ustawienia Hellingera. Efekt placebo czy ściema?
Kiedy widzę, jak weekendowe „ustawienia Hellingera” reklamuje się jako szybkie lekarstwo na wielopokoleniowe traumy, zapala mi się czerwona lampka. Choć w sumie nie, nie czerwona lampka tylko ogrania mnie przerażenie, że w dobie dostępu do wiedzy z każdego zakątka świata ludzie dają się jeszcze na to nabierać.
Od 6 lat interesuje się psychologią, odpornością psychiczną, rezyliencją i niemal każdym modelem psychoterapii. Jasne, nie jestem ani psychoterapeutą, ani psychologiem czy psychiatrą. Dlatego tak dużą wagę przykładam do korzystania z narzędzi, których skuteczność jest UDOWODNIONA naukowo.
Kurcze, nawet modlitwa ma podstawy naukowe. W końcu jest formą medytacji, a badania dowodzą, że medytacja działa. Zrobić komuś krzywdę jest naprawdę łatwo. Wywołać depresję można w ciągu kilku godzin, a wychodzenie z niej to czasem wiele lat.
⚠️ Dlaczego jestem taki krytyczny?
Ustawienia Hellingera przypominają spektakl: facylitator „ustawia” w kręgu losowych uczestników, a oni – rzekomo dzięki „polem morfogenetycznemu” – mają odczuwać emocje prawdziwych krewnych klienta. Sesja kończy się, gdy prowadzący uzna, że „porządek miłości” został przywrócony. Patrząc na to z boku, widzę dużo scenicznego dramatyzmu, mało psychoterapii.
Sam Bert Hellinger uważał, że jego metoda wymyka się badaniom naukowym i należy jej „doświadczać”, a nie analizować. Taka deklaracja wzbudza we mnie nieufność: rzetelna pomoc psychologiczna powinna być weryfikowalna. Oczywiście, że nie wszystko da się objąć rozumiem, ale w tym przypadku wielokrotnie próbowano i… dowody są marne.
⚠️ Co znajduję w literaturze
Kiedy sięgam po przeglądy badań, widzę zaledwie kilkanaście niewielkich prób, większość bez grup kontrolnych i bez długoterminowego śledzenia efektów. Autorzy raportują umiarkowane polepszenie samopoczucia tuż po warsztatach, lecz zastrzegają niską jakość danych. Nie znajduję ani jednego dużego, niezależnego RCT (Randomized Controlled Trial”, losowe badanie kontrolowane), które pokazałoby trwałą skuteczność.
A mechanizm działania? Koncepcja „pól” i „hierarchii rodowej” jest niefalsyfikowalna, co stawia ją poza nauką. Jeśli chcę rozumieć, jak coś działa, a nie tylko czy chwilowo pomaga, potrzebuję teorii zakotwiczonej w psychologii i biologii człowieka – tu jej nie ma.
⚠️ Ryzyka, które dostrzegam
Dekompensacja. część pacjentów, po intensywnym weekendzie musi szukać pilnej pomocy psychiatrycznej. Presja na wybaczenie. Idea, że „dla odzyskania równowagi muszę uhonorować sprawcę przemocy”, może być formą wtórnej wiktymizacji. Zerwanie leczenia. Chwila katharsis bywa mylona z trwałą poprawą; niektórzy przerywają terapię opartą na dowodach, licząc, że „pole” utrzyma efekt. Relacja guru-wyznawca – brak standardów zawodowych i superwizji wzmacnia władzę prowadzącego, otwierając drzwi do manipulacji.
⚠️ Mój wniosek. Nie neguję, że wspólnota, rytuał i wyraziste przeżycia potrafią przynieść ulgę. Efekt placebo i grupowe wsparcie mają realną moc. Uważam jednak, że ulgę można osiągnąć bez ryzyka pseudonauki i bez oddawania kontroli „mistrzowi ustawień”.
⚠️ Dlatego ostrzegam: zanim zainwestujesz czas, emocje i pieniądze w ustawienia Hellingera, sprawdź, czy prowadzący ma certyfikację terapeutyczną, dopytaj o dowody skuteczności i porównaj tę ofertę z metodami, które przeszły rygor badań – terapią poznawczo-behawioralną, psychodynamiczną czy systemową w profesjonalnym wydaniu.
Ja wybieram pomoc, której fundamentem są badania, etyka i transparentność i Tobie też to polecam.
⚠️ Kilka źródeł i faktów:
⚠️ Metoda nie figuruje w wytycznych APA, NICE ani Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego jako terapia o udokumentowanej skuteczności.
⚠️ Sekcja Naukowa Terapii Rodzin Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (2024) stwierdza wprost: metoda nie spełnia kryteriów psychoterapii, nie poddaje się weryfikacji badawczej i stoi w sprzeczności z kodeksem etycznym. https://sntr.org.pl/a/stanowisko-sekcji-naukowej-terapii-rodzin-ptp-w-sprawie-ustawien-hellingerowskich/
⚠️ Artykuł w Progress in Biophysics & Molecular Biology spekuluje o „nielokalnej świadomości” i możliwym wpływie obserwatora na epigenetykę; publikacja ma charakter koncepcyjny, nie prezentuje danych empirycznych. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/38052327/
⚠️ Niemiecka DGSF (zrzeszenie terapeutów systemowych) uznaje, że pewne techniki ustawień mogą być użyteczne, o ile są wbudowane w szerszą terapię systemową, ale ostrzega przed eventami w stylu Hellingera z powodu ryzyka szkód i braku dowodów naukowych. Ta sama DGSF już w 2003 r. ostrzegała przed „ultrakrótkimi eventami” Hellingera” i „nieetycznym ograniczaniem autonomii klienta”. https://dgsf.org/service/was-heisst-systemisch/hellinger.htm
⚠️ Psycholodzy (np. dr Bartosz Zalewski, SWPS) opisują ustawienia jako psychodramę z elementami hipnozy i „psychologiczny populizm”; wskazują na efekt katharsis zamiast trwałej zmiany i na pseudonaukowe uzasadnienia https://web.swps.pl/strefa-psyche/blog/relacje/18620-ustawienia-rodzinne-berta-hellingera-szkodliwa-szarlataneria
⚠️ Ustawienia Hellingera opierają się bardziej na fenomenologii i scenicznej psychodramie niż na sprawdzonych teoriach psychologicznych.
⚠️ Dotychczasowe dowody skuteczności są ograniczone: widoczne są efekty średniej wielkości w małych, niekontrolowanych próbach, ale brakuje solidnych RCT, długoterminowego śledzenia wyników i analiz mechanizmów.
⚠️ Możliwe czynniki działania to: sugestia, wsparcie grupowe, intensywne przeżycie emocjonalne, placebo – czyli zmienne znane już z innych form interwencji grupowych.
⚠️ Ryzyka: silne emocje bez dalszego wsparcia, nadawanie prowadzącemu pozycji „guru”, uproszczone diagnozy, presja na „pojednanie” z krzywdzicielem.
⚠️ Rekomendacja ostrożności: jeśli ktoś rozważa udział, warto upewnić się, że prowadzący ma akredytowane wykształcenie terapeutyczne i umieszcza ustawienia w szerszym, bezpiecznym procesie psychoterapii, a nie w jednorazowym show.
Doskonale znam powiedzenie, że jeśli coś jest głupie, ale działa to nie jest głupie. Być może u Ciebie to działa. Super. Niech działa. Miej tylko na uwadze ryzyka.