2 miesiące temu

Co różni gwiazdy sportu od przedsiębiorców?

Poniższa grafika mówi wszystko. Właściwie mógłbym nie pisać dalej. Ponieważ jesteśmy mistrzami wymówek i wątpliwości – rozwieję kilka z nich.

Może to i zabawne, jednocześnie obnaża smutną prawdę większości firm – również tych założonych przez ambitnych przedsiębiorców. Oto co można ad hoc zaczerpnąć ze sportu i łatwo wdrożyć we własnej organizacji.

Prawdziwe „performance” wymaga brutalnej selekcji zadań.

Sportowiec definiuje występ bardzo wąsko: finał, mecz ligowy, bieg kwalifikacyjny. Cała reszta to planowy trening albo regeneracja. Przedsiębiorca przeciwnie – nadaje randze „misji krytycznej” nawet odpytaniu Slacka „czy ktoś widział tę tabelkę”. Rezultat? Wieczne rozproszenie i ciągły deficyt energii.

Lekcja z boiska: na-nowo zdefiniuj, co w twojej firmie jest faktycznym momentem prawdy. Pitch dla inwestora? Wdrożenie wersji 1.0? Zamknięcie kwartału? Traktuj to jak mecz finałowy, a resztę działań podporządkuj przygotowaniu do niego.

Mikro-szkolenia to alibi, nie strategia.

Jednodniowy warsztat z design thinkingu daje zastrzyk entuzjazmu, ale nie buduje nawyków. Prawda jest taka, że uczestnicy zapamiętają WYŁĄCZNIE atmosferę, a nie treści. Sportsmen codziennie kalibruje technikę, siłę, mental. Ma sezon przygotowawczy, cykle mikro-i makro-obciążeń, analityków wideo, dietetyków i psychologów sportu.

Lekcja z boiska: stwórz w firmie środowisko, w którym nauka jest rytmem, a nie wydarzeniem:

  • tygodniowe bloki „deep work” bez spotkań,
  • system sparingów – próby generalne prezentacji z krytycznym feedbackiem,
  • fundusz na mentora lub trenera kompetencji „miękkich” dla kluczowych osób.
  • pamiętaj – nawet papier toaletowy się rozwija!

Regeneracja to nie luksus, lecz element planu.

Elita sportu planuje sen, odnowę biologiczną, dietę – bo inaczej nie ma progresu. Przedsiębiorca, który „odpocznie po exicie”, kończy z wypaleniem zanim firma osiągnie skalę. Odpoczynek kosztuje? Zwróci się z nawiązką. To pewne.

Lekcja z boiska: buduj kadencję pracy–regeneracji także na poziomie zespołu: „no-meeting Fridays”, budżet na mindfulness albo fizjoterapeutę. Zyskasz więcej niż myślisz – kreatywność i klarowność decyzji rosną wykładniczo po odpoczynku.

Dane, nie ego.

Sportowiec zna milisekundy reakcji i wszystko inne. Startupowiec często opiera się na „czuciu rynku”. Bez obiektywnych metryk trenujesz na ślepo.

Lekcja z boiska: instrumentuj każdy proces – od lejka marketingowego po czas wczytywania aplikacji. Potem zespół „trenerski” (analityk, product manager, psycholog) wyciąga wnioski i koryguje plan.

Coaching systemowy,
a nie „hamburger-feedbackiem”

Sportowcy mają sztab ekspertów; przedsiębiorca daje „sandwich feedback” raz w kwartale. Relacja trener–zawodnik to codzienna iteracja, nie wydarzenie kalendarzowe. Zbuduj kulturę, w której feedback płynie w obie strony w czasie rzeczywistym, a „porażka” jest tylko danymi treningowymi.

Lekcja z boiska, ale tylko dla odważnych: Kultura dzielenia się porażką to coś co zmienia oblicze przedsiębiorstwa.

Zakończenie – przenieśmy model sportowy do biznesu

Nie chodzi o to, by co poniedziałek biegać interwały na parkingu biurowca. Chodzi o strukturę: rytm przygotowania, jasny podział na trening-występ-regenerację, wsparcie specjalistów i metryki zamiast intuicji.

Przedsiębiorco, jeśli naprawdę chcesz grać o mistrzostwo rynku, przestań odgrywać show non-stop. Zejdź z areny, wróć na salę treningową, dopiero potem wychodź pod reflektory. Inaczej nawet najciekawszy pomysł biznesowy skończy jak amator w maratonie – z kontuzją i poczuciem, że „miał być medal, a wyszło jak zwykle”.

Porozmawiajmy przy kawie

Zostaw swój numer!
Oddzwonię najpóźniej w kolejnym dniu
i porozmawiamy.

Możemy też
spotkać się on-line

Obowiązują: polityka prywatności
oraz regulamin

Marcin Kot zaprasza na kawę